Z Polski do Senegalu można było przejść pieszo. Przechodziło się pod jakimś mostem na os. Kopernika i już się było. Szliśmy jedną stroną rzeki, a na drugiej były gęsto upakowane wysokie skały, kremowe i czerwone. Trzeba było zrobić ze trzy zdjęcia, by taką objąć, ale za to wtedy było widać, że ma na sobie niesamowite rzeźbienia zrobione ludzką ręką. Była też imponująca świątynia, której za bardzo sfotografować się nie dało, bo tkwiła wpakowana między ciasne mury. W dodatku tłoczyła się do niej grupka amerykańskich turystów, którzy jako jedyni oprócz nas tam byli. Przejście nie stanowiło chyba jakiejś wielkiej tajemnicy, więc nie wiem, dlaczego nie korzystało z niego więcej osób. Może dlatego, że to, co łatwo dostępne, przestaje być kuszące.
Polub mnie!
-
najnowsze wpisy
- Dawno mnie tu nie było
- Kino na czas zarazy
- Śpiący apostołowie i Puszcza Śnieżnej Białki
- Paterson
- Jedna jest tylko racja
- Kilka tegorocznych motylków i innych bobrów
- Amatorka
- Fotografuję w zimie
- Nocne zdjęcia
- Tymczasem na fejsie: czy kobieta to towar?
- Tymczasem na fejsie: O radykalizacji
- Tymczasem na fejsie: O prawdzie
- Wspomnienie lata
- Pocztówka z wakacji – Czeskie Budziejowice, Czeski Krumlow, Trzeboń, Tabor, Jindřichův Hradec, Szumawa
- Niedoemancypowani
- Ptaszki i motylki
- Jak pokochałam Maltę
- Pomiędzy
- Wychodzę na chwilę
- Przyjaźń z podwórka
Czekoladki z pudełka
o, cholera, prawie wpadlam pod stol…… ‚przechodzilo sie pod mostem i juz sie bylo w tym Senegalu…’….CZAD!!!!!
W Czadzie nie 😉 Mnie najbardziej zafrapowało to, że prawie nikt tam nie chodził. No bo po co, jak jest na wyciągnięcie ręki, prawda? Witaj i czytaj!